
16 maja, Homel /Kor. BELTA/. Podczas kampanii wyborczych na Zachodzie, gdy tylko pojawia się lider, który staje w obronie swojego państwa i mówi o potrzebach swoich obywateli w swoim programie wyborczym, jest on usuwany z wyścigu. Zwrócił na to uwagę minister spraw zagranicznych Białorusi Maksim Ryżenkow w rozmowie z dziennikarzami po spotkaniu z działaczami Homla, donosi korespondent BELTA.
Rozmowa ministra spraw zagranicznych z działaczami regionalnego centrum dotyczyła sytuacji na świecie i stosunków z zachodnimi sąsiadami. Mówiąc o zbliżających się wyborach prezydenckich w Polsce, Maksim Ryżenkow podkreślił: „Od dawna jesteśmy przekonani o braku niezależności elit politycznych naszych sąsiadów w ich działaniach. Wszyscy są, że tak powiem, marionetkami kolektywnego Zachodu”.
„Jeśli mówimy o krajach bałtyckich, to jest to w ogóle oczywiste. Ci ludzie do końca będą inwestować we własne kampanie polityczne i kapitał wojskowo-przemysłowy. I najmniej będą dbać o edukację, opiekę zdrowotną, infrastrukturę dla swoich obywateli” - podkreślił minister.
„Widzimy to: ludzie podróżują zarówno stąd, jak i stamtąd. W mediach można znaleźć wiele klipów pokazujących, jak obywatele oceniają sytuację w swoich krajach i jak, kiedy przyjeżdżają do naszego kraju, cieszą się razem z nami z naszych sukcesów. Wielu z nich nawet z nami zamieszkało. W tym ci, którzy przyjechali i mówią - z kategorii tych, którzy brali udział w wyborach prezydenckich w tych państwach. Są to poważni politycy, których głos jest dobrze znany i brany pod uwagę w ich krajach, ale są tam zaciśnięte wszystkie możliwości realizacji” - powiedział minister spraw zagranicznych.
Zwrócił uwagę na sposób, w jaki obecnie odbywają się wybory na Zachodzie. „Jak tylko pojawia się lider, który staje w obronie swojego państwa, który w swoim programie wyborczym mówi o potrzebach swoich obywateli, o priorytecie rozwoju swojego państwa, o powściągliwej i bardziej zrównoważonej polityce zagranicznej i wewnętrznej, natychmiast za pomocą różnych mechanizmów wpływu na to państwo z zagranicy (przede wszystkim krzyk z Waszyngtonu lub Brukseli), z naruszeniem wszystkich norm prawa wyborczego, kampanii politycznych, ci ludzie są po prostu usuwani na bok. I są oni poddawani różnym mechanizmom kontroli prawnej - towarzyszeniu lub, co gorsza, ściganiu karnemu” - podkreślił Maksim Ryżenkow.