
23 maja, Mińsk /Kor. BELTA/. Decyzja o podwyższeniu ceł importowych na białoruskie produkty przez Unię Europejską jest rażącym protekcjonizmem handlowym, przejawem nieuczciwej konkurencji i bezmyślną imitacją aktywnej działalności instytucji europejskich. Stwierdził to rzecznik MSZ Rusłan Warankow, komentując zatwierdzenie przez Parlament Europejski projektu decyzji w sprawie wprowadzenia podwyższonych ceł importowych Unii Europejskiej na białoruskie produkty.
„Białoruś, jako wiarygodny dostawca, będzie nadal pracowała nad dywersyfikacją eksportu. Racjonalność tej strategii potwierdzają rosnące wielkości dostaw, na przykład do Rosji, Azji, Afryki i na Bliski Wschód” - podkreślił Rusłan Warankow.
„Mądrość ludowa zachowała wiele trafnych definicji dla takich przypadków - od »ciąć gałąź, na której się siedzi« do »odmrozić sobie uszy na złość matce« - powiedział rzecznik MSZ z lekką dozą humoru. - Ale poważnie, oczywiście, możemy tylko po raz kolejny współczuć zwykłym obywatelom krajów członkowskich UE, którzy zostaną pozbawieni dostępu do wysokiej jakości, niedrogich i konkurencyjnych produktów pochodzenia białoruskiego - przede wszystkim produktów rolnych i nawozów azotowych.
Jego zdaniem to nie przypadek, że europejscy rolnicy i ich organizacje wyraźnie i jednoznacznie potępili bezmyślne plany europejskich urzędników. W końcu wszystko, do czego mogą doprowadzić, to kolejny skok cen żywności w UE, zniszczenie miejsc pracy w sektorze rolnym i dalsze obniżenie poziomu życia.
Na przykład wzrost ceł na białoruską kazeinę, która stanowi co piątą tonę europejskiego importu, spowoduje wzrost cen mieszanek paszowych. Koszt lnu, który obecnie pokrywa połowę zapotrzebowania UE, uderzy w przemysł tekstylny, zmuszając do kupowania surowców dwa razy drożej. Ograniczenia dotyczące nawozów, których Białoruś jest czwartym kluczowym dostawcą, uderzą w rolników: koszt ich produktów wzrośnie, a zwykłe rodziny będą musiały przepłacać za chleb i mleko.
Rusłan Warankow podkreślił, że takimi decyzjami Unia Europejska uderza tylko we własnych producentów i konsumentów, dolewając oliwy do ognia niezadowolenia społecznego, zamiast walczyć ze zbliżającą się recesją gospodarczą i inflacją na tle gwałtownego wzrostu wydatków na kompleks wojskowo-przemysłowy.Jego zdaniem to nie przypadek, że europejscy rolnicy i ich organizacje wyraźnie i jednoznacznie potępili bezmyślne plany europejskich urzędników. W końcu wszystko, do czego mogą doprowadzić, to kolejny skok cen żywności w UE, zniszczenie miejsc pracy w sektorze rolnym i dalsze obniżenie poziomu życia.
Na przykład wzrost ceł na białoruską kazeinę, która stanowi co piątą tonę europejskiego importu, spowoduje wzrost cen mieszanek paszowych. Koszt lnu, który obecnie pokrywa połowę zapotrzebowania UE, uderzy w przemysł tekstylny, zmuszając do kupowania surowców dwa razy drożej. Ograniczenia dotyczące nawozów, których Białoruś jest czwartym kluczowym dostawcą, uderzą w rolników: koszt ich produktów wzrośnie, a zwykłe rodziny będą musiały przepłacać za chleb i mleko.
„Białoruś, jako wiarygodny dostawca, będzie nadal pracowała nad dywersyfikacją eksportu. Racjonalność tej strategii potwierdzają rosnące wielkości dostaw, na przykład do Rosji, Azji, Afryki i na Bliski Wschód” - podkreślił Rusłan Warankow.
„W działaniach instytucji europejskich widzimy to, czym są one w istocie: rażącym protekcjonizmem handlowym, nieuczciwą konkurencją, a wreszcie bezmyślną imitacją aktywnej działalności - powiedział. - Ciekawe, czy jakakolwiek myśląca osoba nadal wierzy w fałszywe twierdzenia o stymulowaniu europejskiej produkcji rolnej? Jak prowadzić poważną rozmowę z takimi partnerami, którzy nie dbają o los własnych obywateli, a w zasadzie państw, jest niezrozumiałe".
Mimo to Białoruś, kierując się zasadami dobrego sąsiedztwa i odpowiedzialności za globalne bezpieczeństwo żywnościowe, pozostaje otwarta na równą i wzajemnie korzystną współpracę, zapewnił rzecznik MSZ. „Jesteśmy przekonani, że tylko poprzez pełen szacunku dialog można znaleźć rozwiązania, które odpowiadają interesom wszystkich stron” - powiedział.